Reklama

Wyprawa Syberia 2012 - Rozdział I - od czego zacząć?

Wyprawa na Syberię 2012
Rozdział I – Od czego zacząć?

Mamy już grudzień. Od ostatniego wpisu minął niemal miesiąc. Przeklęty czas! Nawet nie zdawałem sobie z tego sprawy, jak sporo go upłynęło. Swoją drogą (taka krótka dygresja) czas musi być diabelskim narzędziem upadlania życia lub boską drwiną doczesności i gorzkim przedsmakiem wieczności, w którą tak uparcie kazano nam wierzyć w młodości. Czas, i jego mierzalność paradoksalnie, nie ułatwiają człowiekowi egzystencji. Miarowo odmierzając jego puls, oddech, uderzenia serca, Czas skazuje go na starość! To bezczelne! Ale nic na to nie poradzę. Zostaje mi tylko wpisać się w tendencję i baczniej zwracać uwagę na zegarek.

Minął prawie miesiąc. Wiele rzeczy przez ten czas straciło swoją aktualność…wiele teorii straciło słuszność, a niektóre zdematerializowały się w świetle nowej wiedzy lub niewiedzy. Bywało również tak, że musiałem pisać definicje niektórych elementów zupełnie od nowa… Ale to zupełnie inna historia. Nowa praca, nowe wyzwania, nowe środowisko, nowi ludzie i ich historie. Czas z kłusa przeszedł w galop. Dzień za dniem…jak drzewa za oknem pędzącego samochodu...
Nie wszystko jednak się zmieniło. Nie zmieniłem się ja. Nadal jestem. Nie zmieniła się moja żona – jest przy mnie i mnie wspiera (często wbrew zdrowemu rozsądkowi). Nie zmieniło się też nasze marzenie – Wyprawa off road Syberia 2012 - sierpień. Niestety, modyfikacjom nie poddał się też nasz Landek…a właściwie ja jeszcze go takowym nie poddałem. A jest wiele rzeczy do poprawy. Na początku zakładałem, że wystarczy zmienić skrzynię biegów, usunąć system ACE, zmienić sprzęgło wstawić wyciągarkę. Jakże naiwny byłem….głupi…szkoda słów. Oczy otworzyłem dopiero po testach na bieszczadzkich bezdrożach (słówkiem o tym wspomniałem w poprzednim wpisie).

Wyprawa na Syberię - testy
Wyprawa na Syberię - testy ;-)

Listę tworzyłem dość długo (stąd też cisza, jaką Was uraczyłem), dobierając tak elementy, by mogły sprostać wariactwu, któremu poddałem się ja i którym zaraziłem żonę. Na przełomie lutego i marca samochód zamierzam umieścić w jednym z warsztatów, pod czujnym okiem najlepszego specjalisty od Land jakiego znam…

Tam Landek przejdzie następujące (podstawowe) operacje:
1. Usunięcie systemu ACE;
2. Wymiana sprzęgła (dwumasowe)
3. Wymiana skrzyni biegów ashcroft
4. Zamontowanie zderzaków metalowych przód i tył
5. Zamontowanie wyciągarki Superwinch Talon 12.5l 12500 LBS 12V = przód
6. Zamontowanie wyciągarki Britpart Pulling Power 800/12V – tył
7. Wymiana napinacza paska głównego;
8. Zamontowanie ogrzewania postojowego Webasto;
9. Wymiana zawieszenia +2"" Old Man (poliuretany)
10. Wymiana pompy paliwa;
11. Zamontowanie niezależnego drugiego akumulatora
12. Nie wspominając o wymianach tulejek, łożysk, drążka kierowniczego, tarcz i klocków hamulcowych.

Koszta, pewnie widzicie sami, nie należą do małych…cóż, marzenia kosztują, a jeżeli ktoś mi powie, że pieniądze szczęścia nie dają, nazwę go ostatnim głupcem.
W grudniu i styczniu skupię się na dokładnym zaplanowaniu trasy. Z pomocą chłopaków z Campus Adventure Team (dzięki wielkie za dotychczasową pomoc) złożę mapę swoich planów w jeden element. Wojna z przeciwnościami trwa, ale, wierzcie mi, każdy kolejny krok na przód daje cholerną satysfakcję, a porażka (takich też nie brakuje), motywuje do dalszego działania i szukania alternatywnych rozwiązań. Nikt nie mówił, że będzie lekko, że założenie i decyzja wystarczą, by wygrywać kolejne starcia. Mam nadzieję, że kolejną bitwę pomoże mi wygrać Stowarzyszenie Przyjaźni Polsko-Rosyjskiej. Styczeń będzie miesiącem formalności.

Poprzedni wpis
Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    nic-a-bo 2011-12-12 15:30:22

    Dzięki wielkie za życzenie powodzenia! Mam nadzieję, że będę miał nieco więcej szczęścia u sponsorów. Na razie wszystko jest na dobrej drodze :-) Masz dużo doświadczenia wyprawowego, którego mi brakuje. Mam nadzieję, że wcześniej czy później będziemy mogli wyjechać gdzieś wspólnie. Miłego popoludnia.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    henry 2011-12-12 14:35:15

    Ja jakoś nie mam szczęścia do sponsorów i wszystkie wyprawy finansowałem sam .Nie jestem znów jakim wielkim podróżnikiem ot parę wypraw i to wszystko.Byłem dwa razy w Albanii raz w 2009 i w tym roku  To co nie udało się objechać za pierwszym razem w tym roku zaliczyłem. Za każdym razem z inną  grupą .Nie tylko Albania nas interesowała bo i Czarnogóra i Macedonia też zabrała nam trochę czasu.  W Gruzji praktycznie miesiąc licząc z dojazdem przez Turcję ale naprawdę warto było. Moc niezapomnianych wrażeń .Trzykrotnie w Rumunii chociaż to trudno nazwać wyprawami niemniej jednak 10 dni z ekipą można się zżyć.O Ukrainie na której bylem wielokrotnie nie będę pisał . Sławek to świetnie opisał w swoim blogu i chwała Mu za to .Jeżeli będę mógł w czym pomóc to służę radą .  

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    nic-a-bo 2011-12-12 11:23:51

    Nie, jeszcze nie byłem na tak długiej wyprawie. Oczywiście, domyślam się, że Uczestnicy są jak wielka rodzina, ale w rodzinie także dość często zdarzają się sprzeczki i kłótnie. Oczywiście mam również świadomość, że każdy lub przynajmniej znakomita większość wybierających się na wyprawę dba o to, by ich auta były przygotowane jak najlepiej. Pierwsze odcinki jedziemy na okrągło. Wszędzie tam, gdzie jest asfalt, będziemy chcieli pokonać trasę najszybciej jak się da. Wiem, że jest to niebezpieczne, ale mamy też ograniczony czas. Do jeziora Bajkał będziemy właściwie wegetować w samochodzie, dopiero od tego magicznego miejsca zaczynamy właściwą część podróżniczą. To, że przejedziemy przez Rosję w takim tempie (przez jej ucywilizowaną część), pozwoli nam skupić się na terenach dzikich – a na to tak faktycznie jesteśmy nastawieni. Widzisz Henry, tak jak pisałem, nie jesteśmy zafiksowani na podróż jednym wozem. Cały czas szukamy różnych rozwiązań. Jesteśmy tak na prawdę na początku przygotowań. Byłeś na kilku wyprawach i wiesz jakie są koszta takich przedsięwzięć. My zaczynamy także poszukiwanie sponsorów, partnerów, darczyńców. Kilka wstępnych deklaracji już mam...ale za wcześnie by cokolwiek o tym więcej pisać. P.S. Na jakich wyprawach do tej pory byłeś?

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    sjeljodka 2011-12-12 11:14:59

    Cześć. Nie jestem fanatykiem 4x4 i brak mi doświadczenia w takowych wyprawach. Mam natomiast za sobą różne inne wyprawy, męczące, kłopotliwe, dłuższe i krótsze. Powiem tak. Dobrze jest znać ludzi z którymi się wybiera na taki wyjazd, dobrze jest się sprawdzić w taki czy inny sposób przed, ważne żeby sobie ufać i w pełni polegać na sobie. W grupie zawsze raźniej i bezpieczniej. Warto też sobie dać w takich wypadkach margines na niespodzianki. Jeżeli traktujesz to jak wyścig i ambitnie chcesz sam dotrzeć do celu -  masz do tego prawo. W końcu samotni  żeglarze opływają kulę ziemską...Pamiętaj natomaist, że jeszcze się zdążysz, tak czy inaczej, w życiu naścigać, a czasu nie zatrzymasz.... Widzę że jeszcze wiele rzeczy może Ci się zmienić. Wiele jest w trakcie. Takie życie.  Powodzenia i przychylności sponsorów.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    henry 2011-12-12 09:44:13

    Nie wiem czy byleś na wyprawie trwającej 2-4 tygodni .Podczas takiej wyprawy uczestnicy są w większości jak jedna wielka rodzina .Myślę że zdecydowana większość uczestników takiej wyprawy zdaje sobie sprawę z wagi przygotowania swojego auta  i pozostałych uczestników  Dlaczego chcesz jechać dzień i noc bo jazda w nocy   jest to jednak duże niebezpieczeństwo .Czy wyznacznikiem tego jest tylko czas ? .Chyba lepiej jechać 2-3 dni dłużej więcej zobaczyć a co za tym idzie bezpieczniej.Jednego dnia na wyprawie do Gruzji zrobiliśmy 1050 km i naprawdę wszyscy byli padnięci .Nie chcę Cię przekonywać  do jazdy większa grupą ale podczas mojej wyprawy do Gruzji jedna dobrze przygotowanych Toyot  (kolega oddal auto do przygotowania do jednej z firm specjalizujących się w autach 4x4) uległa poważnemu uszkodzeniu . Uszkodzony i zablokowany tylny most .Nasza pomoc pozwoliła koledze pojechać dalej mimo że straciliśmy 3 dni na remont auta co skutkowało tym że nie wjechaliśmy do Armenii z braku czasu.Ale nikt do nikogo nie miał pretensji bo przecież mogło się to wydarzyć w każdym z aut.  Zwykły pech Byłem na paru wyprawach i albo miałem szczęście ale zawsze trafiałem na odpowiedzialnych ludzi.Nie ukrywam że chętnie bym pojechał na taką wyprawę z ludzmi tak myślącymi jak TY .Nie chcę Ci nic sugerować i do niczego przekonywać od po prostu napisałem parę słów od siebie Henry

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    nic-a-bo 2011-12-12 07:45:02

    Zacznę od tego, że jeszcze ostateczna decyzja na temat samotnego wypadu nie została do końca podjęta. Zgłosiło się do nas kilka ekip, które chciałby dołączyć do ekspedycji. Rozważamy propozycje, ale: Po pierwsze, trudno zdecydować się na towarzystwo kogoś, kogo praktycznie się nie zna. 24 godziny na dobę przez ponad 4 tygodnie – to dość ciężki temat. Niestety, znajomi, którym ufamy i z którymi ten czas nie byłby na pewno męczący nie mogą w tym terminie oderwać się od codzienności. Po drugie, wyjazd z kimś obcym ciągnie za sobą wiele ryzyka. Jadąc samotnie sam odpowiadam za siebie, swoją żonę i swój samochód. Jadąc na dwa wozy, zakres odpowiedzialności się podwaja. Trudno wyobrazić sobie, że w przypadku jakiś zbiegów okoliczności i unieruchomienia samochodu kompana, ja go zostawiam i jadę dalej. Oczywiście ma to dobre strony i w przypadku unieruchomienia mojego samochodu, mógłbym liczyć na wsparcie, a kompan musiałby zrezygnować z dalszej eksploracji (swoją drogą, chyba źle bym się z czuł z tym, że słabość moja lub mojego wozu niszczy marzenia kogoś innego). Po trzecie, pracując nad swoim samochodem wiem, że będzie on przygotowany w 100% na taką wyprawę. Gwarancji co do innego auta mieć nie mogę, nie mogę także poznać w pełni możliwości i wytrzymałości kierowcy, który towarzyszyłby nam w wyprawie. Nie twierdzę, że jestem świetnym off-roadowcem, ale na pewno będę regularnie podnosił swoje kwalifikacje. Po czwarte -  chcemy narzucić sobie dość zwięzły plan podróży, a to wiąże się z bardzo radykalnymi rozwiązaniami. Mamy tak na prawdę mało czasu. Chcemy trasę pokonać w miesiąc. Wszystkie asfaltowe odcinki będziemy pokonywali przez okrągłe 24 godziny na dobę (w dzień kierować będzie moja żona, nocą ja przejmować będę „lejce”).   W ostatnim podpunkcie odpowiedziałem Tobie również na pytanie o długość ekspedycji. Chcemy przejechać trasę w miesiąc, a jest to zadanie, nie ukrywajmy, karkołomne.   P.S. Przepraszam za ewentualne błędy.

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    henry 2011-12-11 19:18:48

    Na jak długo planujesz jechać ?I dlaczego tylko w jedno auto . Dużo bezpiecznej w parę aut 2-3 maksymalnie .

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Wróć do