
Ukraina - Parę słów o wolności
Z ogromnym niepokojem obserwuję to, co się dzieje na Ukrainie. Na „mojej” Ukrainie. Na tej Ukrainie, gdzie teraz ludzie walczą o wolność. Na tej Ukrainie, gdzie ja – absurdalnie - czułam się prawdziwie wolna.
To było 5 lat temu. To wtedy uświadomiłam sobie, że w offroadzie to nie błoto mnie najbardziej kręci i zakochałam się w wyprawach. To wtedy zakochałam się w Ukrainie. Byłam tam dwa razy z dwutygodniowym odstępem między jednym a drugim wyjazdem. Za pierwszym razem zauroczyły mnie pejzaże Ukrainy. Za drugim – ludzie Ukrainy.
Wielkanoc. Można ją spędzić za stołem, ale można też w plenerze. Mój ówczesny facet i ja wybraliśmy to drugie. Pojechaliśmy na Ukrainę. W jedno auto. Odważnie dosyć, bo nawet Ukraińcy pukali się w czoła słysząc o naszej wyprawie. W góry sami, jednym autem? Z górami od dziecka jestem za pan brat, więc wiedziałam, że one mi krzywdy nie zrobią. Ufałam też mojej Vitarce, choć takich wycieczek nie miała na swoim koncie. Ten ukraiński, górski chrzest bojowy przeszła jednak dzielnie. A ja wróciłam całkiem odmieniona. To właśnie przez to niesamowite, niedające się określić słowami poczucie wolności.
Wolność to przypominające grzbiet krowy, łaciate od resztek śniegu szczyty gór, które zdają się być na wyciągnięcie ręki. Wolność to kawa parzona na kuchence gazowej rozstawionej na prześlicznej przełęczy, której smak podkreśla sosnowa igła przypadkiem zabłąkana w kubku. Wolność to włosy zanurzone w lodowatej wodzie górskiego strumienia i brylantowe kropelki skaczące po twarzy. Wolność to wychodzący z domów i machający do nas z uśmiechem mieszkańcy wioski, do której wjeżdżamy rzeką. Wolność to… Ukraina.
To uzależnia. Tuż po powrocie już myślę, że trzeba tam koniecznie pojechać jeszcze raz. To jedziemy! Zaledwie dwa tygodnie później. Zbliżał się bowiem długi weekend majowy, a wraz z nim Karpacki Kordon. Ponownie ruszamy na Ukrainę, jednak tym razem nie sami, a w towarzystwie ponad setki aut z różnych krajów. Tak jakoś samo wychodzi, że jedziemy w grupie z kilkoma załogami ukraińskimi. Od razu ci ludzie przypadają mi do gustu. Weseli, serdeczni, życzliwi. I znów wracam odmieniona. I znów właśnie przez to niewysłowione poczucie wolności.
Wolność to jedzona na szczycie połoniny bułka, którą wiejący z każdej strony wiatr próbuje wydrzeć z ręki. Wolność to leżenie w górskiej trawie i gapienie się w zachodzące w dolinie słońce. Wolność to siedzenie przy ognisku na ogromnej polanie tuż pod bajecznie rozgwieżdżonym niebem. Wolność to bimber przelewany z kanistra do pięciolitrowej butli, a z niej do kieliszków, bo przecież gość nie może pić z byle czego. Wolność to długie rozmowy o codziennym życiu z człowiekiem z innego kraju, mówiącego innym językiem, żyjącym w innej kulturze, a jednak tak bardzo podobnym, mającym takie same problemy, takie same marzenia. Wolność to… Ukraina.
Jakież to absurdalne, że ta Ukraina teraz walczy o wolność…
Ukraina stała się wyjątkowo popularnym kierunkiem polskich wypraw offroadowych. Kto jeszcze tam nie był, powinien posmakować klimatu jazdy po ukraińskich połoninach. Pewnie znaczna część z Was ma już takie doświadczenia za sobą. Zachęcam zatem do podzielenia się Waszymi wspomnieniami z Ukrainy. Właśnie teraz.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Ania toć Ty prawie filozofka:) Super
Musze przyznać Ci całkowitą rację . Ukraina ma coś takiego ,że chce się tam wracać taki swój klimat . Te dzieci umorusane stojące przy plotach i machające do nas i te pasma gór jak Świdowiec , Płonina Krasna ,Połonina Pikuja czy Borżawa na których byłem po kilka razy a zawsze robią na mnie wrażenie . Zawsze staram się zatrzymać dać coś drobnego choćby cukierka czy batonik i nostalgia jak oni tu żyją wszędzie daleko fatalne drogi a jednak dają radę .Bałem na Ukrainie kilkadziesiąt razy i byłem też parę razy w sąsiadującej wydawało by się podobnej Rumunii ale do Ukrainy mam większy sentyment .W tym roku byłem już 2 razy poganiać po lekko ośnieżonych poloninach sama radość .Impreza Karpacki Kordon jest też mi znana byłem na niej 5 razy i zawsze miło wspominam i jak pamiętam na jednej z nich mieliśmy okazję jeździć w jednej grupie ( serdecznie pozdrawiam ). W tym roku też się wybieram , te wieczorne ogniska i długie rozmowy z ukraińskimi kolegami pamięta się długo.
Na Ukrainie byłem tylko we Lwowie więc "offroadowo" nie mam za wiele do powiedzenia ale rodzina ze strony mojej żony pochodzi z Ukrainy, mamy z nimi kontakt i wiemy jaka tam panuje teraz atmosfera i wiemy jak jest z pierwszej ręki.Dodatkowo w tym roku planujemy tranzyt przez Ukrainę i Rosję w kierunku Gruzji i też nie wiemy czy jechać czy nie, jak to się wszystko rozwinie.Pozdrawiamy Ukrainę - jesteśmy z Wami.Pozdrawiamy również zwykłych, szarych obywateli Rosji - bo to nie jest ich wina że jest jak jest.
Dzięki za ten tekst, który jeszcze bardziej mnie utwierdził, że moja pierwsza wyprawa powinna odbyć się na Ukrainę. Jeszcze raz dzięki! Piszę to w momencie kiedy KGB-owiec Putin łże jak "bura suka". Przepraszam z ato wyrażenie, ale jak tego słucha to jakby dopadło mnie de javu z czasów breżniowowskich słusznie minionych.(04-03-2014 11:53)
Świetny tekst Fergie! Byłem na Ukrainie wiele razy, również na Krymie. Nie godzę się na to co tam się obecnie dzieje!