Reklama

To nie są tanie rzeczy! - cz.3

07/03/2015 13:09

To nie są tanie rzeczy! cz.3


Kolejna część relacji z wyprawy "Obwód Kaliningradzki Hardcore" - tym razem tylko jeden dzień z życia wyprawowiczów, ale za to jaki! Poprzednie części znajdziecie tu:
cz.1. - http://www.wterenie.pl/4x4,to-nie-sa-tanie-rzeczy-cz1,1576
cz.2. - http://www.wterenie.pl/4x4,to-nie-sa-tanie-rzeczy-cz2,1577




Dzień czwarty: Morza szum

Rano budzi nas blask wyłaniającego się zza wydm słońca. Po nocnej zawierusze nie ma śladu, niebo jest prawie bezchmurne. Pędzę na plażę z aparatem, by uchwycić resztki różowego nadmorskiego świtu.
Tuż po śniadaniu znów idę na plażę. Zimno trochę, ale nie mogę sobie odmówić pomoczenia nóg w Bałtyku. Bałtyk postanawia przy okazji wyprać mi spodnie. Woda jest całkiem ciepła, ale mokry piasek na brzegu zdecydowanie nie. Odkopane z czeluści auta ciepłe skarpetki nałożone na zmarznięte do szpiku kości stopy dają poczucie niebywałego komfortu. Mała rzecz, a tak cieszy. No, to możemy jechać.
Franc mówi, że morze zabrało ponad pół plaży. Ale nawet taki kawałek otwartej przestrzeni sprawia, że niektórych ponosi. Chwilę później odbywa się regularny plażowy wyścig. Chwilowo zostaje przerwany, gdy napotykamy zbieracza bursztynów. Mówi, że dzisiaj bursztyny są małe. „Małe???”, myślę sobie i zbieram pozostawione przez niego słoneczne kamyki. Ledwo uzbierałam garstkę, a chłopaki już rwą się do kolejnej piaskowej ściganki. Tę kończy zwężenie się plaży. Panowie robią naradę, a ja korzystam z chwili czasu i włażę na wydmę, by pstryknąć parę zdjęć.

Nadmorski wiatr przeczesuje mi włosy, szepcąc „jest pięknie!” Wystawiam więc twarz do ciepłego, listopadowego słońca, przymykam oczy, wsłuchuję się w szum fal i chłonę tę chwilę. To jedna z tych chwil, kiedy człowiek czuje się naprawdę wolny. Kiedy wszystko poza tym jednym momentem przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie. Kiedy przestaje się myśleć, a zaczyna czuć.

Z tego cudownego letargu wyrywa mnie warkot silników gotowych do dalszej podróży. Jedziemy zwężającą się coraz bardziej plażą. Wydmy zamieniają się w strome klify, miejscami niemal wchodzące w morze. Widać, że morze świeżo je nadgryzło, bo gdzieniegdzie musimy omijać osuwiska, mocząc koła w wodzie. Dojeżdżamy do kamienistego kawałka plaży, gdzie testujemy rock-crawlingowe możliwości aut. Franc mówi, że prawdziwy rock-crawling to dopiero przed nami. Ponoć dalsza część plaży składa się z kamieni wielkości telewizorów. Nie mamy szansy tego sprawdzić, bo trafiamy na przeszkodę nie do pokonania. Okazuje się, że morze zabrało nie tylko plażę i klify, ale także część kombinatu, który znajdował się tuż przy brzegu. Jego ruin nie daje się objechać, więc wracamy, poszukując wyjazdu z plaży. Znajdujemy go na terenie nieczynnej jednostki wojskowej. Gdy docieramy do asfaltu ktoś zauważa, że Franc ma totalnego kapcia na jednym z kół. Panowie podejmują próbę zalepienia go chińską pianką uszczelniającą. Wciskają w oponę całą butelkę, a taka pianka to przecież nie są tanie rzeczy! Ani też skuteczne. Potrafią za to nieźle zirytować rosyjskiego wulkanizatora, który ostatecznie ratuje kulawego Gienryka, czyli Francowego patrola.

Prosto z zakładu wulkanizatorskiego wbijamy się w las. Dojeżdżamy do łąki, którą właściciel postanowił ogrodzić jako własność prywatną, odbierając nam możliwość poruszania się według roadbooka. Jedziemy zatem skrajem łąki, szukając przejazdu na drugi jej brzeg. Znajdujemy ledwo widoczną dróżkę i przecinamy nią podmokłą łąkę, docierając do nie mniej mokrego lasu. Za lasem czekają nas kolejne łąki, które skrywają tak urokliwe miejsca, jak choćby malutkie jeziorko z pływającą po nim parą łabędzi. Wśród tych niemal bezkresnych trawiastych przestrzeni znajdujemy niewielkie skupisko drzew i ruiny domu. To miejsce wybieramy na nasz ostatni na tej wyprawie camp. Ostatni, ale pełen wrażeń, bo Franc świętuje swoje urodziny. Jak na imprezę urodzinową przystało, jest szampan, pity przy ognisku z gwinta, i specjalnie na tę okazję wieziony z Polski murzynek, z braku sensownego noża krojony maczetą. Prawdziwa plenerowa uczta! A takie smakołyki to przecież nie są tanie rzeczy!


W następnym odcinku "powieści kaliningradzkiej" będą chwile grozy! Jak na horror przystało, tę część przeczytacie w piątek 13.03.

Fergie


Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Wróć do