Reklama

Silk Way Rally - etap 6

15/07/2016 23:41

Pierwsza połowa Silk Way Rally za zawodnikami. Na 6. etapie znów nie za wiele się pościgali, gdyż ponownie oes został skrócony. Ale to nie znaczy, że było łatwo, bo wcale nie było. I nie zabrakło też niespodzianek. Jedną z nich jest etapowe zwycięstwo Amerykanina w buggy. W ciężarówkach hattrick Kamaza – triumfowały starsze wersje, ale w generalce nadal na czele jest rosyjska „czarna bestia”. Dla Polaków był to dobry dzień – szczególnie dobrze spisała się załoga NAC Rally Team, która na 6. etapie wykręciła 3. czas wśród aut T2.
Czwartkowy oes miał się składać z dwóch części – 111- i 224-kilometrowej. Znów jednak pogoda pokrzyżowała plany, gdyż aura uziemiła helikoptery. Ze względów bezpieczeństwa organizatorzy zdecydowali się skrócić odcinek do jego pierwszej części. Z tym oesem najlepiej poradzili sobie Amerykanie Damen Jefferies i Max Eddy Jr, jadący pojazdem Jefferies Buggy skonstruowanym przez należącą do kierowcy firmę Jefferies Racing. To zwycięstwo etapowe to niemała niespodzianka, tym bardziej, że pokonał on drugiego w tym dniu Stephane’a Peterhansela aż o prawie półtorej minuty. Jefferies i Eddy dali już jednak o sobie znać na 4. etapie, gdzie przez część trasy byli najszybsi, a ostatecznie zakończyli etap na 5. miejscu, awansując w generalce do pierwszej 10, a konkretnie na 9. pozycję. Po wygranym 6. etapie natomiast plasują się na 12. miejscu. I na tym, niestety, zakończą rajd, gdyż z powodu braku wsparcia w postaci zespołu wracają do domu. Jaki jest sekret zwycięstwa Amerykanów na tym etapie? Po prostu czuli się tu jak w domu: - To był dobry odcinek i bardzo podobny do tych, na których ścigamy się na pustyniach w Stanach. Startowałem jako 28. i po prostu ostro cisnąłem, nawigacja to dla nas zagadka. Kocham Rosję, to jest świetny rajd – mówił Damen Jefferies, jednocześnie zapowiadając, że wróci tu, by powalczyć o zwycięstwo. Szans na zwycięstwo w tegorocznym Silk Way Rally nie mają już także Stephane Peterhansel i Jean-Paul Cottret, ale mogą wciąż grać o etapowe zwycięstwa. Na 6. etapie to im się nie udało, ale było blisko, gdyż szybszy od nich był tylko Jefferies. 3. miejsce na odcinku zajęli natomiast aktualni wiceliderzy stawki samochodowej, Sebastien Loeb i Daniel Elena. Zmniejszyli w ten sposób do 8 minut dystans do wciąż liderujących Cyrila Despresa i Davida Castery, którzy na tym oesie zajęli dopiero 15. miejsce. Na 3. pozycję w generalce po 6. etapach wskoczyli zaś Vladimir Vasiliev i Konstantin Zhlitsov, którzy na czwartkowym oesie zanotowali 4. czas. Z podium (na 4. miejsce) zepchnęli oni Yazeeda Al-Rajhi i Timo Gottschalka – saudyjsko-niemiecki duet złapał aż 3 kapcie, czego efektem była dopiero 10. pozycja tych panów na mecie w Ałmatach.
Podium! Mamy kolejne etapowe podium dla biało-czerwonych! Brązowy medal w grupie T2 wywalczyli sobie na 6. etapie Paweł Molgo i Ernest Górecki z NAC Rally Team. Szybsi od nich na czwartkowym oesie byli tylko Denis Berezovskiy i Ignat Falkov – ubiegłoroczni zdobywcy Pucharu Świata FIA w Rajdach Cross Country w grupie T2, na dodatek Kazachowie, czyli jadący u siebie, oraz Australijczyk Adrian di Lallo podróżujący w parze z Hiroaki Suzuki. Polska załoga do tego etapowego sukcesu podchodzi z rezerwą: - Wcześniejsze perypetie spowodowały, że na trasę ruszamy z dalszych pozycji i musimy w kurzu rywali przebijać się do przodu. Ale radzimy sobie, czego dowodem jest dzisiejszy oes, który poszedł nam całkiem dobrze. Kolejny etap za nami, dotarliśmy do obozu, a jutro czeka nas dzień odpoczynku. Z autem wszystko już w porządku, więc jesteśmy pełni optymizmu przed drugą częścią rajdu, która będzie rozstrzygająca – mówił Paweł Molgo na mecie w Ałmatach. Póki co, z powodu wtorkowych problemów, załoga Molgo / Górecki zajmuje 12. miejsce w T2, ale, jak wspomniał kierowca, wszystko się jeszcze może zmienić, bowiem przed zawodnikami jeszcze tydzień ścigania, a w tym starcie z pustynią Gobi. Z Ałmatów w roli liderów T2 wyjadą Alexandr Terentiev i Alexey Berkut, którzy zajęli na 6. etapie 7. lokatę, ale to wystarczyło, by wyjść na prowadzenie. Zepchnęli oni na 2. pozycję Akirę Miurę i Laurenta Lichtleuchtera, którzy w czwartek finiszowali z 12. czasem. Na 3. miejscu w grupie T2 znajdują się natomiast Rosjanie Konstantin Ivanov i Aleksander Gorkov.
A co z Polakami jadącymi autami T1? Bez niespodzianek, czyli bardzo dobrze. Niespodzianki na Silk Way Rally bowiem zwykle nie oznaczają niczego dobrego. Taką niespodziankę wspomina Bartek Momot (podzielił się również zdjęciem z tej sytuacji – foto pod tekstem), wyjaśniając jednocześnie przyczynę kłopotów z nawigacją: - Od początku rajd układa się dla nas powiedzmy, że średnio. Na pierwszym os-ie wpakowaliśmy sie do dosyć sporej dziury, której opisu zabrakło w roadbooku. Straciliśmy 19 minut. Następne dni to żmudne odrabianie strat i walka z trasą i nawigacją, której absolutnie nie ułatwia mi zacinający się kasownik od metr omierza. Dzisiaj natomiast na dojazdówce pojawił się wyciek z tylnego dyfra. Postanowiliśmy nie ryzykować i naprawić go po drodze w przydrożnym "warsztacie". Poskutkowało to 30 minutowym spóźnieniem na start. Jutro odpoczywamy i w sobotę wjeżdżamy do Chin. Walka trwa, a my nie mamy zamiaru się poddawać. 3majcie kciuki – meldował z Ałmatów Bartek. Jeśli trzymacie kciuki za załogę 107 (a pewnie trzymacie), czyli Mirka Zapletala i Bartka Momota, to chyba skutkują, bo panowie wciąż pną się w górę stawki samochodowej – na 6. etapie wykręcili 17. czas, a w generalce po etapie wskoczyli z 17. na 15. pozycję. Kolejny awans – z 19. na 17. miejsce - zaliczyli także Chińczyk Zhou Yong i Polak (tak, tej wersji będę się trzymać!) Xavier Panseri – w klasyfikacji odcinka zajęli 19. lokatę. 31. miejsce na oesie należało z kolei do Piotra Beaupre i Jacka Lisickiego. Utrzymali oni 22. pozycję w klasyfikacji po 6 etapach, które z dnia na dzień okazują się coraz trudniejsze do zniesienia: - Po początkowych chłodnych dniach w Moskwie ( ok. 16°C w dzień ) upały dają się we znak - wczoraj 36°C, dzisiaj ma być jeszcze cieplej! Co prawda nasze BMW X3 CC ma klimatyzację, daleko jej do klimatyzacji z powszechnie używanych samochodów, a pamiętajmy że nasza załoga jedzie w niepalnej bieliźnie, niepalnym kombinezonie, kominiarce, z kaskami na głowach i tak przez 800 km dziennie! – opisuje NeoRaid Rally Team. Ale takie niewygody dla zaprawionych w bojach, także dakarowych, Piotra i Jacka to pestka, co widać po równym tempie, jakie panowie trzymają na Silk Way Rally. Stać ich jednak na więcej, co zapewne udowodnią na pustyni Gobi, gdzie niezwykle przydatne będzie doświadczenie, a im go przecież nie brakuje.
W kategorii ciężarówek 6. etap to nuda ;) Nuda, bo dominację Kamazów dobrze znamy z Dakaru i na Silk Way Rally także prymat Rosjan nie dziwi. Trzeba jednak przyznać, że w porównaniu z Dakarem tu Holendrzy, a zwłaszcza Marten Van Den Brink, dość skutecznie Kamazowcom plany zagarnięcia podium krzyżują. Wspomniany kierowca Renault wciąż pozostaje wiceliderem klasyfikacji ciężarówek, choć na 6. oesie zajął dopiero 8. miejsce, ale jego strata do nadal dzierżącego palmę pierwszeństwa Eduarda Nikolaeva zmalała już do 8:37, gdyż kierowca Kamaza 43509 na tym etapie miał 12. czas. Zmiana – z Kamaza na Kamaza ;) – nastąpiła natomiast na 3. miejscu ciężarowej generalki. Po 5 etapach tę pozycję zajmował Andrey Karginov, który kończąc 6. etap z 10. czasem spadł na 5. miejsce. Na najniższy stopień podium wskoczył natomiast zdobywca 2. miejsca na czwartkowym oesie, Anton Shibalov. W czwartek szybszy od niego – o 33 sekundy! – był tylko Airat Mardeev, który w generalce ma obecnie 6. miejsce. Kamazowe etapowe podium uzupełnił natomiast Dmitry Sotnikov (4.miejsce po 6. etapie). Polska ciężarówka NAC Rally Team, która wiezie Piotra Domownika, Michała Unguriana i Janusza Jandrowicza, pełni przede wszystkim rolę wsparcia dla załogi Paweł Molgo / Ernest Górecki, też wcale nie wypada blado - na 6. etapie panowie zajęli 18. miejsce, a w klasyfikacji ciężarówek na półmetku rajdu znajdują się na 16. pozycji.
Piątek na Silk Way Rally był dla zawodników zasłużonym dniem odpoczynku w Ałmatach, dawnym radzieckim kurorcie, do którego za czasów PRL jeździło się na wczasy. Za to przed zawodnikami coś, co zupełnie wczasów nie będzie przypominać, czyli druga, znacznie trudniejsza część rajdu. W sobotę wyjadą oni z Ałmatów i liczącą 581km trasą dotrą do Bortala. Na rozgrzewkę po dniu odpoczynku organizatorzy zaplanowali niespełna 77-kilometrowy odcinek, w całości wiodący górami. Zawodnicy mogą się więc spodziewać kamieni, ważna więc będzie troska o opony. We znaki mogą im się dać także pokonywane wysokości, bowiem przekroczą oni 2500m n.p.m. W skrócie będzie to odcinek krótki, ale ciężki. Trzymajmy więc kciuki, zwłaszcza za Polaków!

AM

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Wróć do