
Zapewne większość z Was już słyszała o wypadku, który wydarzył się na zlocie offroadowym w Wielkopolsce – zginęła 13-letnia dziewczynka, bo ktoś postanowił pojeździć po wypiciu paru głębszych. Większość z Was pewnie pomyślała sobie: „Co za d..il!” I słusznie, bo to d..il. D..il to zresztą wyjątkowo szkodliwy – zaszkodził bowiem nie tylko sobie (akurat jego wcale mi nie żal), dziecku (okropnie mi żal), ale także nam, ludziom offroadu.
Dlaczego właśnie piszę o tej szkodzie dla środowiska? Zgodzę się, że to w tej historii jest akurat najmniej bolesne, a rozpatrywanie tej sprawy w takich kategoriach jest nieco egoistyczne. Ale właśnie tak, właśnie całkiem egoistycznie nie mam najmniejszej ochoty być w jakikolwiek sposób utożsamiana z wyżej wymienionym panem. A pewnie już jestem.
Gdyby informacja o tym wypadku krążyła jedynie po naszym offroadowym środowisku, można by było ją zamieść pod dywan. Niestety, a zarazem na szczęście żywo się nią zainteresowały media. Niestety, bo znowu będzie się mówiło o „tych złych offroadowcach”. Ale i na szczęście, bo może w końcu środowisko zacznie się samo oczyszczać z chwastów. Zatem skoro mleko się już rozlało, to weźmy szmaty w ręce i spróbujmy je posprzątać.
Ten gość to wcale nie żaden wyjątek. Na wielu rajdach, zlotach czy pojeżdżawkach zdarzają się ludzie, którzy wsiadają za kółko z promilami. Zupełnie się nie dziwię, że ludzie na takich imprezach chcą co nieco wypić, bo przecież nie co dzień spotykają się w takim gronie. To całkiem normalne. Nienormalne jest natomiast to, że niektórzy po takiej zakrapianej imprezie potrafią wsiąść do auta. No bo to tylko jedno piwko, bo to tylko flaszka na trzech… Guzik! Nie ma czegoś takiego, jak „bezpieczna” ilość alkoholu, czyli taka, po której można wsiąść za kółko. Piłeś? Nie jedź! Nieważne, ile. Ile wypiłeś czy ile chcesz przejechać. Po prostu nie. Kiedy to do zakutych łbów trafi?
Nie bójcie się też zabierać kluczyków od auta takim delikwentom. Często nie reagujemy, bo to kolega, bo przecież jest dorosły, bo co ja będę truł. Reagujmy! Napity kolega wsiadający za fajerę nie jest kolegą, jest wrogiem! Napity kolega wsiadający za fajerę nie jest dorosły, jest głupszy od pięciolatka! Napity kolega wsiadający za fajerę jest szkodliwy! Dla siebie, dla środowiska offroadowego i dla Ciebie też! O niego możesz się nie martwić, ale martw się chociaż o siebie!
W lipcu napisałam tekst o bezpieczeństwie w terenie. Pisałam w nim o najbardziej podstawowych zasadach bezpieczeństwa związanego z korzystaniem z terenówki. Zupełnie nie pomyślałam, żeby wśród nich zawrzeć zasadę „Piłeś? Nie jedź!”. Wydawała mi się na tyle oczywista i na tyle związana z użytkowaniem mózgownicy, że trzeba o niej przypominać. Żesz cholera, wygląda na to, że jednak trzeba.
Nie działają przestrogi? Nie działają informacje o wypadkach? Możliwe. Mam zatem pewną propozycję. Przejdźcie się na policyjny parking. Obejrzyjcie sobie auta powypadkowe, na których widać krew, włosy, skrawki ubrań, kanapki wzięte na drogę czy dziecięcą zabawkę. Pogadajcie z cieciem, poopowiada Wam, jak po zapachu poznać, w którym z nich był trup. Zapytajcie, którym kierował pijany kierowca albo lepiej - w które uderzył pijany kierowca. Gwarantuję Wam, że przynajmniej przez jakiś czas alkohol w połączeniu z kluczykami do auta będzie Wam śmierdziało trupem.
Fergie
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie