Reklama

Motopiknik 2014 - Jak tworzy się historia

15/01/2014 23:55

Motopiknik 2014 - Jak tworzy się historia

 

Tegoroczny Motopiknik w Olsztynie będzie wyjątkowy! Jest bowiem powód – będzie to jubileuszowa, 20. edycja tej wielkiej imprezy motoryzacyjnej. 14. czerwca (zaklepcie sobie już termin!) na lotnisku Aeroklubu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie będzie dosłownie wszystko, co tylko związane jest z motoryzacją. Standardowo rozegrane będą wyścigi na ¼ mili, zaprezentują się kluby skupiające miłośników różnych marek samochodowych, będą także pojazdy zabytkowe i militarne, pościgają się rajdówki, będzie można się podszkolić z zakresu bezpieczeństwa ruchu drogowego i obejrzeć najciekawsze auta i motocykle, jakie tylko można znaleźć w Polsce (i poza nią). Będzie też offroad i to w sowitej dawce.


W ubiegłym roku offroad pojawił się na Motopikniku po raz pierwszy. Wtedy to na szybko przygotowany został niewielki tor offroadowy, na którym wspólnie bawili się crossowcy, quadowcy i posiadacze terenówek. Wykorzystaliśmy w całości to, co zaserwował nam teren, skupiając się prawie wyłącznie na wytyczeniu trasy. A zabawa była przednia! Zrobiliśmy bowiem zawody na czas, więc nie zabrakło emocji. Tak nam i uczestnikom się to spodobało, że 2,5 miesiąca później, a dokładnie 31. sierpnia, zrobiliśmy na tym torze imprezę pod nazwą „Strefa Kurzu No-Limit”. I tym razem świetnie się bawiliśmy. Aż do tego stopnia, że zupełnie nie interesowały nas atrakcje odbywającego się w tym samym czasie i miejscu pikniku „Poleć na Olsztyn!” ;)


Ale jeszcze było nam mało. Oglądając mapki lotniska, zwróciliśmy uwagę na przeciwległy do naszego toru fragment terenu. Nooo, tam to jest offroad! Śliczny kanion pod trasę dla zmot, ładnie wyjeżdżona przez ciężarówki dróżka pod cross-country, przyjemna ścieżka dla SUVów, a zatem jest potencjał do zabawy dla wszystkich offroadowców. Rozmowy z życzliwym nam Aeroklubem Warmińsko-Mazurskim wypadły pozytywnie – mamy to! Niedługo później zaczęliśmy pierwsze przygotowania. Te głównie skupiały się na objazdach terenu i badaniu, co się kryje w gąszczu krzaków i co by tu jeszcze wykorzystać do zabawy. Potem przyszedł czas na pracę koncepcyjną, a więc zaangażowaliśmy nasze makówki do wymyślenia, gdzie jaką trasę puścić. Wyszło nam z tego myślenia, że tras będzie kilka. Jedna dla tych, co lubią ekstremalną jazdę, czyli trasa dla zmot oraz tych, co nie boją się zakopywania, podrapania, a nawet wywrotek. Świetna na testy wykrzyżu. Kolejna trasa to coś dla tych, co wolą grzecznie i bez niszczenia aut oraz siebie samych, czyli biegnąca wzdłuż kanionu trasa turystyczna z elementami offroadowej zabawy. Trzecia trasa to z kolei coś dla wielbicieli testowania liczby koni realnie galopujących pod maską, czyli szybkościówka cross-country. I na deser dla offroadowców i ich kibiców mały tor z dużymi hopami, czyli typowa pokazówka.


Zaczęliśmy od tego ostatniego, bo tam trzeba było włożyć najwięcej pracy w przygotowanie terenu. Najpierw w ruch poszły piły, gdyż trzeba było ten skrawek ziemi wykarczować z wszechobecnych krzaczorów. Potem wjechał tam ciężki sprzęt, który powyrywał pniaki, by móc się tu bezpiecznie bawić. Następnie trzeba było co nieco wygładzić i co nieco usypać. Oczywiście za każdym razem trzeba też było powstający tor przetestować. A więc testowaliśmy, a jednocześnie integrowaliśmy się w terenie i przy ognisku, racząc się kiełbaskami i wymyślając kolejne ulepszenia toru.


Gdy tor uznaliśmy za wstępnie gotowy, postanowiliśmy się na nim pościgać. W stawce 9 pojazdów najszybszy okazał się motocykl crossowy (lata też zdecydowanie najwyżej), a najsłabiej z hopkami i ciasnymi zakrętami poradziła sobie frontera. Była też próba zaatakowania toru Audi Quattro, które nawet dało radę wysokiej i wąskiej hopie, jednak poległo w koleinie tuż za nią. Podobny los spotkał też Skodę Fabię. Ambicją natomiast wykazali się koledzy, którzy wyraźnie uznali, iż Corsa jest terenówką i kilkukrotnie próbowali to udowodnić, idąc na tor pełnym ogniem. Po każdej takiej próbie z Corsy coś odpadało – pierwszy pożegnał się zderzak, potem maska i lampy. Gdy biedna Corsa została doprowadzona do stanu wstępnego zeszrotowania, padł pomysł, by ukatrupić ją całkiem. Ukatrupienie polegało na wjechaniu na nią zmotą ;) Kiedy nie było już nic do popsucia, poszliśmy co nieco podjeść i wypić przy ognisku. Tam zgodnie stwierdziliśmy, że tor jest fajny. A skoro ten etap prac mamy już niemal zakończony, to trzeba się wziąć za kolejne trasy. Następną na cel bierzemy trasę cross-country. Oczywiście też będziemy ją solidnie testować ;)


Kiedy już uporamy się ze wstępnym przygotowaniem tras, zaprosimy wszystkich chętnych na sprawdzenie ich przydatności do zabawy. Krótko mówiąc – niedługo zrobimy tam offroadowe zawody, na które już dziś zapraszamy!

Fergie

 

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Wróć do