
Minimalizujemy ryzyko, czyli IX edycja Bałtowskich Bezdroży zza szyby LR Discovery
Po wygranej wiosennej edycji Bałtowskich Bezdroży, oraz po podaniu przez organizatorów Bałtowskich wartości nagrody za wygraną w edycji jesiennej zapadła decyzja – jedziemy ponownie razem, czyli za kółkiem Olaf (Klinika 4x4), pilotuje Karson (Scarab Team).
Do Bałtowa dojechaliśmy w piątek przed południem. Badania kontrolne zaliczyliśmy w momencie, przecież nasze disco to 100% oryginalne auto. Następnie odprawa i jedziemy w kolumnie na prolog do kamieniołomu.
Trasę prologu przechodzimy na piechotę szukając optymalnego toru jazdy, wypakowaliśmy z auta balast - trapy, tirfora i kompresor i… podjeżdżamy na start.
Jedziemy szybko, niestety na prostej patrol zajmuje lepszy tor przejazdu przez pierwszą hopę i wysuwa się na prowadzenie. Dalsza część prologu jest już bardziej ciasna, mocy za wiele nie mamy, więc do mety niewiele się zmienia - patrol, disco, wrangler – później okazało się, że cała nasza trójka była najszybsza na prologu w całej klasie ;)
Przyjechał Mariusz, który obiecał pożyczyć nam swoje koła, alufelgi z nowymi oponami 32” MT – wysokie jak nasze, ale szersze i lżejsze, czyli w błocie powinny lepiej robić ;)
Etap nocny to 5 odcinków – dwa szybkie, trzy z pieczątkami. Każdy przechodzimy analizując hopy, dziury, zakręty, ewentualne zagrożenia i możliwości przejazdu. Na każdym odcinku jesteśmy w czołówce, czyli takie podejście sprawdza się znakomicie.
Dwa OS-y nie są proste – jeden rozorany do połowy uda przez poprzedników, drugi to starorzecze z rozjeżdżonym jedynym przejazdem po w miarę twardym podłożu.
OS z dziurą rozgrywamy taktycznie - przy pierwszej pieczątce wyrzucamy trapy, Olaf gna sam podbić drugą pieczątkę (łatwa), przy pierwszej kładę misterny mostek zakrywając dziurę, po którym disco spokojnie przejeżdża - podbijamy pieczątkę i lecimy do mety.
Starorzecze jest trudniejsze czego dowodem są dwa wklejone samochody plus trzeci, który bezskutecznie próbuje je wyciągnąć. Opracowujemy plan przejazdu i... dzida! Co prawda zaplanowaliśmy rozłożyć na dnie rzeczki trapy, ale w ostatniej chwili Olaf zmienia zdanie i na pełnej prędkości atakujemy starorzecze - przebijamy się na drugi brzeg! Teraz szybko podbijamy pieczątki i powrót tą samą drogą.. ledwo ledwo, powoli powoli i udaje się nam wdrapać na brzeg. Teraz tylko meta i kamień z serca – nie wtopiliśmy ;) Uzgadniamy, że już więcej nie ryzykujemy i od jutra jedziemy zgodnie z mottem na ten rajd – MINIMALIZUJEMY RYZYKO.
Rano sprawdzamy wyniki – miejsce drugie i strata do pierwszych 24sec. Odrobimy, na pewno odrobimy.
Start do etapu dziennego jest w Opatowie. Zawodników witają burmistrz i kilka innych ważnych osób pięknego miasteczka. Atmosfera jest bardzo miła mimo zimnej, wilgotnej i gęstej mgły. Nadchodzi czas naszego startu, robimy rundę honorową po Opatowskim Rynku, Zbyszek wręcza nam RB i odjazd.
Przez wszystkie 12 OS-ów konsekwentnie realizujemy założony plan minimalizowania ryzyka – w każdym niebezpiecznym miejscu rozkładamy trapy, OS-y przechodzimy na piechotę, analizujemy zakręty, liczymy ilość nawrotów, sprawdzamy szerokość przejazdu, liczymy czas jaki trzeba poświęcić na pieczątkę i ewentualną taryfę za ich nie podbicie. Nasze podejście procentuje, nie popełniamy żadnego błędu, pieczątki podbijamy w biegu, bez poprawek z dojazdem pod nie, dzięki czemu jedziemy naprawdę szybko - prawie każdy sędzia na mecie odcinka witał nas słowami „super chłopaki – macie najlepszy czas”. Minimalizm minimalizmem, ale przygody nam się trafiały… to je rally w końcu! ;) W pięknym wąwozie podczas zjazdu do mety wpadamy w poślizg i prawie klinujemy się między drzewem, a pniakiem. Silnik gaśnie, a dyskoteka na luzie, w ciszy i spokoju pokonuje sama ostatnie 3m i mija linię mety. Sędzia śmiejąc się powiedział, że i tak mamy najlepszy czas odcinka ;)
Zostały 3 ostatnie OS-y – pierwszy jest szybki i prowadzi po twardym podłożu, na drugim wystarczy zmienić kierunek podjazdu pod pieczątkę i problemów z przejazdem mimo ogromnej ciasnoty nie powinno być, trzeci to typowa szybkościówka po rozkopanym nieużytku pełnym kamieni, krzaków i pni.
Pierwszy zaliczamy w biegu, problemów żadnych, jedziemy dynamicznie i podbijamy komplet pieczątek. Drugi zgodnie z przewidywaniami, zmieniamy kolejność podbijania stempli, przeciskamy się między drzewami i już meta. Tu nie mamy najlepszego czasu, za ciasno było jak na naszą dyskotekę. Ale z czołówki nie wypadamy, w końcu poniżej pewnego poziomu nie możemy spaść ;) Pozostał ostatni odcinek – w Opatowie. Oczywiście przechodzimy go na piechotę, ustalamy najlepszy tor przejazdu, zapamiętujemy niebezpieczne miejsca – kamienie, pniaki itp. Przejeżdżamy go spokojnie, ale bez użycia hamulców, czyli szybko ;) Na mecie okazało się, że szybciej od ekipy z III miejsca po nocy o 10sec!
Nagle czujemy, że jesteśmy potwornie zmęczeni. Cały dzień w napięciu, nerwach, na ogromnych obrotach robi swoje – oczy nam się prawie zamykają! Jedziemy do agro umyć się przebrać, może chwilę odpocząć.
Wieczorna impreza niech pozostanie nie do końca ujawnioną – wystarczy powiedzieć, bawiliśmy się świetnie, bez rywalizacji, za to z tańcami, pysznym jedzeniem, kapitalną atmosferą i przy wodzie ognistej ;)
Rano nie możemy spać, już po 8 rano meldujemy się w bazie i czekamy na wyniki. Nieoficjalnych brak, będą od razu oficjalne o…. dopiero 10!!! Czyli czekały nas 2h męki ;)
Punktualnie o 10 organizatorzy zaprosili wszystkich oczekujących do sali… kilka podziękowań dla sponsorów, kilka informacji organizacyjnych.. i Filip czyta od końca:
3. Marcin Jaśkaczek, Waldemar Niezabitowski
2. Tomasz Szloser, Norbert Kamoda
i w końcu pierwsze…. Olaf Chłopek, Karol Soboń
TAK TAK TAK, udało się, zrealizowaliśmy plan z wiosny!!! Wygraliśmy IX edycję Bałtowskich Bezdroży!!! Nogi mamy miękkie, ręce spocone, w głowach pustka, a w sercu niedowierzanie… wygraliśmy, ale to wciąż do nas nie do końca dociera!
Zbieramy gratulacje od organizatorów, sponsorów i innych zawodników, błyskają flesze aparatów, ktoś nagrywa film, a my w środku tego całego zamieszania czujemy jak „pocą nam się oczy” ;)
Dziękujemy wszystkim załogom za wspaniałą i uczciwą walkę, żonom za pomoc i wsparcie, Mariuszowi za pożyczenie kół, organizatorom za rajd, Dragon Winch za nagrodę!
Gratulujemy zwycięzcom z pozostałych klas, oraz wszystkim którzy stanęli na pudle!
Do zobaczenia na kolejnych Bałtowskich Bezdroży!
Karol Soboń (Karson) – SCARAB TEAM, Olaf Chłopek (Olaf) – Klinika 4x4.
foto: Monia
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie