Wczorajszy dzień nie zaczął się dobrze. Całą noc padało i nasz biwak obok lotniska zmienił się w jedno wielkie bagno. Z założeniem, że na trasie także będzie błoto, założyliśmy specjalne opony na taką nawierzchnię. Jak potem się okazało, to nie był dobry pomysł. Po przyjeździe na start dowiedzieliśmy się, że trasa oesu została skrócona o ostatnie 100km czyli ... tereny błotniste. Pozostała część w większości biegła przez wydmy i piaski. Stąd też musieliśmy spuścić bardzo dużo powietrza z opon aby w ogóle jechać do przodu po wydmach. Zakopaliśmy się ok 8-10 razy. Straciliśmy bardzo dużo czasu na odkopywaniu samochodu. dodajmy, że średni czas jednego wyciągnięcia samochodu to 15 minut, czyli ogółem wyszło 2,5-3h. Po wyjechaniu z wydm, przez ostatnie 100km, jakby było tego mało, pozostaliśmy bez intercomu (system łączności między sobą), który się zapsuł i zmuszeni byliśmy porozumiewać się ... na migi. Na szczęście dojechaliśmy cali i bez strat w sprzęcie. To było niezapomniane doświadczenie i dobra lekcja na przyszłość.
Jadąc przez wydmy można napotkać po drodze wiele części od innych samochodów, takie jak pourywane zderzaki, światłą albo chlapacze.
A co działo się przez ten czas na biwaku? Cały dzień wyciągano z błota kampery, samochody osobowe, busy, ciężarówki serwisowe a nawet samochody rajdowe. Wszystkie samochody myto, a biwak przeniesiono na płytę lotniskową i tak zleciał dzień ;p.
Hanna Sobota z Silk Way Rally 2012
Relacja na bieżąco na moim blogu: sobotarally.wterenie.pl
Komentarze opinie